czwartek, 17 kwietnia 2014

Prolog.

- Loki... - odezwał się delikatny głosik, gdzieś po jego prawej stronie. Spojrzał tam, ale jedyne co ujrzał, to czubek rudej plątaniny włosów. Roześmiał się, kiedy usłyszał prychnięcie. - W dół, wstrętny człeku niedorobiony.
- Oj no już, nie złość się, bo ci więcej piegów wyjdzie - powiedział i natychmiast uchylił się przed spodziewanym ciosem w żebra. Ten jednak nie nastąpił. Zamiast tego, na zaczepkę odpowiedziała mu cisza. - No mów, co jest? - zapytał, łapiąc dziewczynkę za rękę, by pociągnąć ją zaraz w stronę pobliskiej ławki.
Kiedy usiedli, ponowił pytanie, tym razem uważnie zaglądając w twarz rudej.
Wiedział doskonale, że jest raczej kiepskim psychologiem i nigdy nie udawało mu się rozpoznać dobrze uczuć, nawet najlepszej przyjaciółki, ale rozpoznanie, kiedy była czymś zmartwiona naprawdę nie było trudne.
- Nic nie jest. Wiem tylko, że ta wymiana to nie jest dobry pomysł - szepnęła, pociągając noskiem. Była w tym momencie tak rozbrajająca, że znowu się roześmiał i pstryknął ja w czoło, wcale nie delikatnie.
- I tylko o to chodziło? - prychnął, łapiąc kosmyk jej włosów, by pociągnąć go w dół. Wywołał tym oczywiście jej oburzenie, ale czy nie lepsza zła kobieta, od smutnej? - Ty mi lepiej powiedz, jak ja przetrwam bez telewizora. A nie o jakiś przeczuciach mi jęczysz, marudo ruda małpia.
- Jesteś wstrętny, Lok! - krzyknęła, odwracając się do niego tyłem.
Chłopak tylko wywrócił oczami i obejmując ją jedną ręką w pasie, podniósł i skierował sie w stronę wycieczki.
- Nie będzie mi maruda wredna małpia psuła wycieczki. Tylko odetchnij! - westchnął. - To Wenecja, dziecko. Wenecja! Może nawet cię zabiorę do tej głupiej galerii, jak mi przestaniesz jęczeć. Nic ci się tu nie może stać.
A dziewczyna tylko jęknęła.


Czarnowłosa piękność, siedząca przy stoliku odetchnęła głęboko, blokując ekran tabletu. Sięgnęła po filiżankę z kawą i pijąc, rozejrzała się z lekko przymrużonymi oczami po twarzach osób siedzących przy innych stolikach. Mnóstwo nieznanych twarzy uśmiechało się do partnerów, niekiedy sztucznie.
Kiedyś zabawiała się w rozpoznawanie intencji rozmów. Niemal zawsze potrafiła rozpoznać co mają na myśli ci bohaterowie życia codziennego. Na przykład teraz...
Skupiła wzrok na parze siedzącej dokładnie na przeciwko niej. To był dobry obiekt obserwacji, zwłaszcza, ze wydawali się być całkiem sobą zajęci. Tylko, ze biedna dziewczyna jeszcze nie wiedziała, ze włoski przystojniak (to nawet Zhalia musiała przyznać) ma zamiar złamać jej serce.
"Och. I stało się..." pomyślała, uśmiechając się leniwie, kiedy blondynka nagle wstała, tak gwałtownie, że przewróciła krzesło i uciekła z pokładu pływającej kawiarenki. "Było nie być naiwną." dodała w myślach czarnowłosa.
Zamknęła oczy, pozwalając sobie na chwilę odpłynąć w głąb umysłu. Teraz musi rozpocząć bieganinę za bandą niedorobionych łowców. Rozumiałaby doskonale, dlaczego musi to robić, gdyby na celowniku była Organizacja, a nie te fajtłapy z Fundacji, a jednak została zmuszona do tkwienia w tym weneckim, śmierdzącym bagnie. Ale jakie miała wyjście? Pan każe, sługa musi. Przynajmniej, jeżeli ma zamiar coś jeść, a Zhalia naprawdę lubiła sushi i dobre, profesjonalnie zrobione kawy. A to nie jest tani interes.
- O ile dobrze wiem, to nie jest pani rewir. - usłyszała nad sobą i natychmiast otworzyła oczy. Niemal gwałtownie, ale nie dała po sobie poznać, że jest zaskoczona.
Nawet kiedy zdała sobie sprawę z tego, kto do niej mówi. Był to ten sam mężczyzna, którego przed chwilą obserwowała.
Bez pytania przysiadł się do niej, siadając naprzeciwko.
- Co się stało, że piesek Organizacji znalazł się w samym centrum operacyjnym swojego wielkiego, odwiecznego wroga? - zagadnął ponownie, przyglądając się jej.
Ona zrobiła to samo, zanim powoli się odezwała. A musiała przyznać, widok był godzien grzechu.
- Jestem na wakacjach. Mam słabość do włoskich miast, choć ich mieszkańcy nie są aż tak mili, jak mogłoby się wydawać, patrząc na krajobraz. - powiedziała spokojnie. Tak spokojnie, że nawet najlepszy obserwator nie doszukałby się śladu kłamstwa w jej słowach, choć jad drugiej części wypowiedzi był niezaprzeczalnie wyczuwalny.
- Cóż. My po prostu nie lubimy wścibskich ludzi. - odparł, uśmiechając się czarująco.
- Takich nikt nie lubi.
- Odpowie pani? - zapytał, gdy nie doczekał się ciągu dalszego jej wypowiedzi.
- A zadał pan pytanie?
- Co robi pani w Wenecji?
- Wykazuję się większym zainteresowaniem niż wy - powiedziała, odchodząc i zostawiając mężczyznę z jej niezapłaconym rachunkiem.

"KOLEJNE ZABÓJSTWO KUSTOSZA MUZEUM. POLICJA BEZSILNA." głosił nagłówek lokalnej gazety.
Dante Vale starał się nie patrzeć. Przed oczami miał zdjęcie zamordowanego przyjaciela.

2 komentarze:

  1. I.....się zaczyna :D Hehehehe nieźle nawet. mrrr nie mogę się doczekać tej sarkastycznej parki oraz ich perypetii pt. "kocham...nie, nie, nie. to wróg, to się nie uda....jest taki arogancki...a z resztą i tak uważa, że wymordowałam mu kumpli" "wow, jest ładna, i...taka ludzka nawet...ale jest z Organizacji i zabiła tych ludzi...wszystko na to wskazuje. Nie, nie nie" Siok też będzie taka słodka parka będzie cudo

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Siobhan :) Nie sądzę, żebyś mnie pamiętała, ale co tam, przedstawię się, tu Flawia ^^ Pewnie nie kojarzysz, ale ja Ciebie jeszcze kojarzę z onetowych Kolorów Uczuć. Dawne czasy, co? Nieważne ^^ Od razu jak zobaczyłam adres bloga to się ucieszyłam, no bo Zhante, to Zhante, zawsze genialne :) A jeśli chodzi o rozdział, to bardzo, bardzo mi się podobało. Haha, początek bardzo pozytywny, Lok w połączeniu ze Sio są tak dobrze dopasowani, przyjacielski, idealnie dobrani. Tylko zastanawiają mnie te jej przeczucia - przeczucia zazwyczaj nie mylą... Huhu :) A potem... Potem w ogóle nie rozumiem . Nie wiem, czy jest to kwestia tego, że w czasie mojej przerwy z huntikiem, nie czytałam Twoich opowiadań ze strony... W każdym razie, cała ta sytuacja w kawiarni, naprawdę - kurczę, piszesz naprawdę genialnie. Świetnie napisane, postacie, wszystko... Super :D I sama końcówka. Kto? Kogo? dlaczego? Który przyjaciel? Dante coś zrobi? Zaczyna się... Jeśli chciałaś tym prologiem i tymi niedomówieniami narobić ludziom smaka, bardzo skutecznie :D Noooo, prolog genialny, wszystko cudne ^^ Czekam na więcej. Pozdrawiam :) A, i jeszcze polecam wyłączyć weryfikację obrazkową, na dłuższą metodę jest kłopotliwa.

    OdpowiedzUsuń